sobota, 10 grudnia 2011

Bez wstępu.

Zaczęłam po raz setny chyba, ale tym razem zamierzam się tego trzymać. Taka próba charakteru;) Będę pisać, codziennie o tym co jest dla mnie ważne i nieważne. W ramach psychoanalizy, którą na pewno zaleciłby mi każdy szanujący sie psychiatra gdyby tylko byłoby mnie na niego stać. Do świąt coraz bliżej, standardowo już nie czuję atmosfery. Ale w sumie zaczęłam się z tym godzić. Dzisiaj III faza zakupów. Tym razem w końcu kupiłam cos dla innych:
lusterko i bluzkę dla mojej siostry,
bransoletkę dla mamy i książki dla taty
Przez moją rozrzutność (wynikającą z faktu wydawania pieniędzy na siebie oczywiście) znów będę zbierać blaszaki na bilet miejski w moim rodzinnym mieście, kiedy w końcu do niego wrócę na święta. Za każdym razem powtarzam sobie odpowiednio wcześnie: pamiętaj, nie wyzeruj konta zbyt szybko, żebyś znów nie panikowała, przy powrocie do domu. A potem i tak jest nerwowe przeszukiwanie kieszeni w nadzieji, że może jednak dam radę nazbierać te 1,20 zł. No cóż, takie uroki mojego charakteru. Dzisiaj poza tym sielanka. W końcu mogę spędzić dzień w łóżku bez żadnych wyrzutów sumienia. Nie muszę jechać do okropnego Wrocławia, okropne roznoszenie ulotek również już skończyłam, zakupy w większości za mną, Sylwester jakiś taki do życia nawet dzisiaj. I bardzo dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz